- Reus, czy cię do końca popierdoliło!? - na te słowa 22-latek zaśmiał się pod nosem i owinięty ręcznikiem, wyszedł z łazienki. - Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś debilem? Rozumiesz różnicę między włożeniem do zmywarki, a wrzuceniem?
- Też mi cię miło widzieć, kochanie - odparł z uśmiechem na twarzy i zbliżył się do ukochanej.
- Jesteś idiotą, kłamcą, świnią i mogłabym wymieniać w nieskończoność, ale...
- Ale? - zapytał, pewny odpowiedzi: oczywiście miała ona brzmieć: ale i tak cię kocham.
- Ale masz to posprzątać - zaśmiała się i pobiegła na górę.
Marco odprowadził wzrokiem 19-latkę, a następnie, omijając zgrabnym krokiem kilka zbitych talerzy, stanął przy oknie i wybrał numer do Sahina.
- Siema, nasza księżniczka wstała dzisiaj lewą nogą. Czas trochę zmienić plan.
***
Po porannej awanturze, Viktoria z powrotem udała się do krainy Morfeusza. Jednakże, tego dnia nie było dane jej pospać chwili dłużej, gdyż do sypialni wszedł Reus, który położył się obok niej.
- Wiem, że nie śpisz - powiedział cicho, bawiąc się jej włosami. - I kto tu jest kłamcą? - dodał, odwracając dziewczynę w swoją stronę, lecz dalej nie otrzymał odpowiedzi. - Wczoraj byłaś milsza, cóż się zmieniło?
- Data - otworzyła swoje zaspane oczy i uśmiechnęła się szeroko. - Czego chcesz?
- Ubierz się - rozkazał. - Boże, nie sądziłem, że kiedyś to powiem - zaśmiał się. - Nuri mówił, żebyś przyszła.
***
Reus stał obok drzwi swojego mieszkania, lekko się denerwując. Czy jego plan wypali oraz najważniejsze, czy przeżyje?
- Gotowa jesteś? - zapytał, gdy Viktoria schodziła ze schodów.
- Jak widać - odpowiedziała. - Co właściwie chce Nuri? - dodała, łapiąc za pęk kluczy.
- Nie wiem. Daj mi te klucze - rzekł chłopak, wyraźnie zakłopotany zachowaniem Milewskiej.
- Chyba umiem zamknąć drzwi? - odburknęła. 22-latek wiedział, że nie wygra z zadziorną nastolatką.
- O boże - złapał się za głowę i starał udawać, że wszystko jest w najlepszym porządku. - Nuri prosił mnie, żebym mu bluzę przyniósł. Leży na górze, ja pójdę wyjechać autem.
- Kto nie ma w głowie, ten ma w nogach, tylko czemu ja muszę chodzić za ciebie? - odparła i ruszyła na górę. Marco złapał na odłożone przed sekundą klucze i zamknął niczego niespodziewajacą się nastolatkę w swoim mieszkaniu. Na do widzenia usłyszał tylko: - Zabiję cię idioto! - i z uśmiechem ruszył w stronę mieszkania Kloppów. Miki 0, Marco 1.
***
Kilka godzin spędzonych w mieszkaniu Marco były dla niej istną udręką. Nie cierpiała siedzieć bezczynnie, jednak teraz miała nikły wybór. Kto by pomyślał, żeby własny chłopak zamknął ją w swoim mieszkaniu?
Siedziała na kanapie z założonymi rękami i obrażoną miną czekając na Reusa. Bezsensu wpatrywała się w ścianę w salonie, gdy z letargu wyrwał ją odgłos otwierających się drzwi. Spojrzała kątem oka na rozbawionego Nuriego i Marco, lecz jej nie było do śmiechu.
- Vikuś, przepraszam, ale... - zaczął Reus, który nie mógł się opanować.
- Nawet się do mnie nie odzywaj - rzekła powoli, akcentując każde słowo. Zgrabnym krokiem ominęła 22-latka i udała się do drzwi, które oczywiście zagrodził jej Marco. - Odsuń się palancie. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Jesteś idiotą, ale to już wiesz.
- Nie wypuszczę cię stąd - odparł z cwaniackim uśmiechem na twarzy. Dziewczyna miała na niego sposób. Zalotnie przegryzła wargę i zbliżyła się do 22-latka, delikatnie muskając jego wargi, a następnie całując go bardziej zachłannie sprawiła, że oparł się o framugę, otwierając drogę ucieczki.
- Frajer! - zaśmiała się i wybiegła z mieszkania.
- No co się patrzysz? Leć za nią, bo wszystko popsuje - rozkazał Nuri.
Viktoria 1, Marco -1000.
***
- Niespodzianka? - zawyli zaskoczeni goście w mieszkaniu Kloppów. Tak, to miała być niespodzianka urodzinowa dla Viktorii, która jak widać zapomniała o swoich 20-stych urodzinach. Z niespodzianki raczej już nic nie będzie...
- Reus, ty idioto! - krzyknął Mats.
- Kurwa, który raz już to słyszę? To sam weź jej pilnuj, geniuszu.
- Czekajcie, to ja pójdę na górę i udam, że nic nie wiem. I już nie znęcajcie się nad Marco, chyba ma dosyć na dziś - Viktoria zaśmiała się i pobiegła do pokoju.
***
- Sam to wszystko wymyśliłeś? - spytała podchodząc do Reusa, zawieszając ręce na jego szyi.
- A myślisz, że dlaczego zamknąłem cię w mieszkaniu?
- Nie wiadomo, co ci strzeli do tej durnej głowy. Ale dziękuję, no i przepraszam - rzekła, patrząc w oczy 22-latka.
- Dziękuję, przepraszam - dobrze się czujesz? - zaśmiał się.
- Właściwie, nie. Wyrwijmy się stąd - powiedziała ciągnąc za sobą Reusa i niepostrzeżenie wychodząc.
***
Stali na samej górze wieży Floriana, przytulając się do siebie. W końcu poczuli, co znaczy kochać. Ona, po dwóch nieudanych związkach, czuje bezpieczeństwo jakie daje jej blondyn. On, wygrał walkę o jej serce i chociaż wiele przeszedł, również odnalazł właściwą drogę.
- Czemu mnie tu znów przyciągnąłeś?
- Bo chcę ci powiedzieć, że kocham cię, kocham piłkę i kocham to miasto.
- Też cię kocham, kocham piłkę i kocham to miasto.