Zaprowadził Viktorię do pokoju i położył się obok, jakby jego uścisk był ochroną dla nastolatki, jakby miał sprawić, że o wszystkim zapomni.
- Mi się to śni, prawda? - odezwała się drżącym głosem. - Zaraz się obudzę i wszystko będzie dobrze. To wszystko głupi sen. Powiedz, że to sen? Proszę, powiedz, że to sen!
- Spokojnie - powiedział łagodnie. - Wszystko się ułoży. Zobaczysz - głaskał ją po włosach i dalej nie wypuszczał z objęć.
- Nie kłam. Nic już nie będzie takie same. Rozumiesz? Nic! Wszystko zniszczyłam. Wszystko! - łkała i z trudem łapała oddech. Właściwie nie wiedziała, co czuje. Kogo darzy uczuciem. Nienawidziła siebie, gdyż skrzywdziła jedną z najważniejszych dla niej osób.
***
***
Siedzieli w jednym z pubów, sącząc piwo i rozmawiając. Sahin cenił sobie mądrość życiową, jaką posiadał Kuba Błaszczykowski. Mimo swojego młodego wieku, wiele przeżył. Dlatego z wieloma problemami kierował się właśnie do niego.
- Nuri, co jest? - zapytał pomocnik Borussii Dortmund oraz
reprezentacji.
- Ahh, martwię się o Viktorię. Pogubiła się w tym wszystkim,
a ja nie wiem jak jej pomóc - odparł z grymasem bezsilności i streścił całą
opowieść związaną z dziewczyną, zaczynając od jej trudnej relacji z Mario, a
kończąc na dzisiejszym wieczorze.
- Stary, zaufaj jej. Przestań bawić się w tatusia Viki.
Poradzi sobie.
- Nie rozumiesz. Mario ją zrani, każdy wie jaki on jest. Nie
wierzę w żadne przemiany, po prostu niektórzy ludzie się nie zmieniają.
- Tego nie wiesz - zaprzeczył Polak.
- Tylko to czuję... - dokończył, upijając łyk chmielowego
napoju.
***
Wigilia to czas radości, szczęścia. W tym dniu wszystko jest magiczne, a przynajmniej takie się wydaje.
Viktoria obudziła się wcześnie rano, co było niepodobne. Zmęczona zeszła na dół. Noce były dla niej bardzo ciężkie. Sama, zamknięta w ciemnym pokoju, rozmyślała - czasem za dużo. Sytuacja ją przerosła. Wszystko co robiła, miało złe skutki, które raniły są samą.
- Wesołych Świąt! - krzyknął wchodzący z zakupami, Nuri.
- Wesołych, wesołych - odpowiedziała Miki.
***
Siedziała przed telewizorem i oglądała nudne programy. W kuchni wojnę z potrawami toczyli Alan i Nuri, a mały Omer przyglądał się dwójce nieporadnych kucharzy.
- Synek, idź do Miki - rzekł 23-latek, a 4-latek udał się do pokoju. Wspiął się na kanapę i usiadł na kolanach dziewczyny, czule tuląc się do niej.
- Co szkrabie? - zapytała nastolatka, spoglądając na chłopca,
który podniósł swoje oczka i spojrzał na nią.
- Będziesz moją mamą? - dziewczyna zamarła, jak i również
opierający się o framugę drzwi Nuri. Do tej pory miał nadzieję, iż słowa syna
były jedynie wymysłem jego wyobraźni, złudzeniem. Dziewczyna spojrzała na niego, a na niej twarzy jakby widniał napis: pomóż mi.
Viktoria nie umiała wydobyć
z siebie ani jednego zwięzłego, normalnego zdania, a w końcu rozmawiała
z 4-latkiem!
- Kochanie, ale ja jestem twoją ciocią - odparła, chociaż w
jej głowie to zdanie brzmiało lepiej.
- Dobrze. Ale moim wujkiem będzie Marco? - kolejne pytanie z
serii: jakich pytań nie zadawać. Do oczu cisnęły się jej łzy, a puls znacznie przyspieszył.
- Nie wiem, kochanie. Chodzi o to, że ja nic nie wiem.
***
Impreza w drugim dniu świąt to tradycja. Viktoria niechętnie
zgodziła się towarzyszyć swojemu tacie w ów wydarzeniu, ale nie chcąc wykręcać
się po przez użycie fałszywych argumentów, zdecydowała się na wyjście.
Wszyscy siedzieli w lożach w jednym z najlepszych klubów w
Dortmudzie. Miki była ubrana kremową, krótką sukienkę, idealnie podkreślającą jej talię. Jej zgrabne i długie nogi zdobiły wysokie, również cieliste szpilki, a nadgarstki zdobyły perłowe bransoletki.
Stała przy barze i wzrokiem wyszukiwała swoich przyjaciół.
Miała nadzieję, że uniknie spotkania z Marco, gdyż jak to miała w zwyczaju, od
problemów chciała po prostu uciec.
- Uśmiechnij się – podszedł do niej niewysoki brunet i
pocałował w policzek.
- Jakoś nie mam ochoty na zabawę – odparła z grymasem na
twarzy. - Przepraszam na chwilę - dodała i udała się w stronę łazienki.
Dochodziła północ. Siedziałam wraz z dziewczyną Roberta, Anią
oraz partnerką Łukasza, Ewą. Obie były bardzo sympatyczne i chociaż zazwyczaj
zarażały wszystkich swoim optymizmem, w tym dniu nie miałam ochoty na nic.
Najchętniej wyszłabym stamtąd i zamknęła się znów w swoim pokoju. Naprawdę nie
miałam siły na nic. Odeszłam od stolika, przy którym spędziłam większość czasu,
głównie na przysłuchiwaniu rozmowie dwójki Polek. Starałam się wyszukać
wzrokiem Nuriego, bądź taty, żeby poinformować ich, iż mam zamiar wrócić
szybciej do domu. Ruszyłam w stronę łazienki, która tego dnia była miejscem, w
którym mogłam zostać. Weszłam na korytarz prowadzący do ów pomieszczenia i
zamarłam. Łzy mimowolnie spłynęły po moich policzkach, a serce rozpadło się na
miliony kawałków. Nie umiałam wydobyć z siebie ani jednego słowa. Wszystko w
jednej chwili legło w gruzach, całe jego dotychczasowe zapewnienia, wszystko.
- Viktoria, to nie tak... - odparł ledwo kontaktujący Gotze i odsunął od siebie jakąś dziewczynę.
- Oszczędź - odparłam. - Wynoś się z mojego życia! Nie
wierze jaka byłam głupia. Dlaczego ci zaufałam?! - wpadłam w rozpacz i
wybiegłam z klubu, po drodze mijając Marco, który zapewne przyglądał się całej
sytuacji. Jednak teraz miałam to gdzieś. Wszystko przestało mnie interesować.
Jeszcze nikt nigdy mnie tak nie zranił, jak on. W jednej chwili zniszczył
wszystko, co starał się naprawić.
***
Siedziała na krawężniku z twarzą schowaną w dłoniach. Nad
Dortmundem zawisła czarna chmura, z której padał obfity deszcz. W tej chwili
nie obchodziło ją to. Zastanawiała się co dalej będzie z jej życiem. Jednego
była pewna, Gotze kolejnej szansy nie dostanie.
Marco wybiegł z klubu na ulicę, na której zauważył
zrozpaczoną dziewczynę. Teraz nie liczyły się jego zranione uczucia,
wydarzenia, które miały miejsce na Teneryfie. Liczyła się tylko ona.
Podszedł do niej, podał rękę i pomógł wstać. Nie zawahała
się, tylko wtuliła się w ramiona młodego Niemca, który cierpiał razem z nią.
- Nie płacz. Nie pozwolę cię już więcej skrzywdzić - rzekł łagodnym
głosem, głaskając ją po przemoczonych włosach.
- Nie. Odejdź, proszę. Nie dam ci tego, na co zasługujesz -
uwolniła się z uścisku i spojrzała na 22-latka.
- Nie mów tak! - oburzył się. - Nie rozumiesz, że chcę tylko
ciebie? Kocham cię, Viktoria.
znów rozpływam się nad Twoim dziełem ! ach, jaką Ty jesteś utalentowaną pisarką. piszesz w profilu, że pragniesz zostać dziennikarką sportową, gdyż to jest Twoim marzeniem. powiem Ci z ręką na sercu, że nadajesz się jak nie wiem. piszesz tak płynnie, z emocjami, nie popełniasz błędów. to naprawdę ważne, a Tobie wychodzi to znakomicie. a teraz przejdźmy do rozdziału.
OdpowiedzUsuńja coś czułam, że Mario nam tu coś wywinie i jak widać nie pomyliłam się. dostał szansę i ją zmarnował. jak dla mnie, nie ma dla niego, żadnego sensownego wytłumaczenia.
jejku, a Nuri jakim wspaniałym jest przyjacielem. skarb ! a Omer ? takie cudowne dziecko... na jego słowa do Miki, aż się wzruszyłam.
i teraz chyba najbardziej kluczowy, a przynajmniej jeden z najważniejszych momentów w tym rozdziale- wyznanie Marco. teraz siedzę i się zastanawiam jak to wszystko rozwiążesz. a na pewno wymyślisz coś zaskakującego. w każdym rozdziale się roztkliwiam nad Marco, ale to dlatego, że tak świetnie wykreowałaś jego osobę. wzorzec ideału...
ehh ;/ znowu się rozpisałam. tyle mogłabym tu pisać, ale nie chcę Cię zanudzać :)
wyczekuję kolejnego rozdziału !
pozdrawiam, Patrycja
O jejku ! jak ja dawno nie komentowałam twojego bloga,ale to wszystko wynika z braku czasu no,ale do rzeczy:
OdpowiedzUsuńTwój styl pisania jest naprawdę świetny ! Daleko szukać drugiego takiego bloga.Mario znowu bardzo zranił dziewczynę jednak nie chciałabym żebyś teraz z Mario robiła potwora chociaż może na to zasługuje.Mam nadzieję,że wszystko się ułoży a Miki wreszcie będzie się czuć szczęśliwą kobietą !:)
Noo... takiego czegoś to ja bym się nawet nie spodziewała.! ; o Zaskoczyłaś mnie i to chyba pozytywnie.! :D Kurczę, ale ty masz talent, noo... zazdraszczam. *.* Cofam to co kiedyś powiedziałam, nie lubię Goetzego.! -.- Rzekłabym, że nawet nienawidzę go po tym co zrobił Viki... Swoim zachowaniem dowiódł, że nie zasługuje na uczucie, którym darzy go dziewczyna i tym bardziej nie zasługuje na nią... Sahin ma rację, tacy ludzie się nie zmieniają i właśnie doskonałym przykładem na jego teorię, jest Mario ... ;< Szkoda tylko, że nie pomyślał o Viki i o tym jak on będzie się czuła. No, ale cóż niektórzy po prostu wolą być egoistami... ;( Smutne, ale prawdziwe. I nie usprawiedliwia go nawet to, że był pod wpływem procentów.! Jego zapewnienia były nic nie warte, tak samo jak on nie był wart Viki.! Całe szczęście jednak, że Marco się nie poddał i po tym co zobaczył wybiegł za Viki. :) Może w końcu dziewczyna zazna prawdziwego szczęścia u jego boku i wreszcie poczuje się kochana. Od początku miałam cichą nadzieję, że będzie z Reusem i mam nadzieję, że tak się stanie.! :D Według mnie to Marco jest facetem, z którym powinna się związać dziewczyna. Przynajmniej nie jest takim kłamcą jak Goetze, a to najważniejsze.! Mały Omer jak zwykle słodki i zawsze gdy pojawia się w tym opowiadaniu na mojej twarzy rysuje się szeroki uśmiech.! :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadanie, naprawdę jest genialne i jedno z lepszych, które czytam.! :) Dodawaj szybko nowy rozdział, bo jestem strasznie ciekawa jak dalej pociągniesz akcję.! :D
Pozdrawiam.! :*
No nie...tego się po Mario nie spodziewałam, zupełnie nie wiem jak on mógł to zrobić i postąpić w taki sposób. Zdradzić Viki ? O nie nie, nie lubię tego. Sahin jednak miał rację... Omer słodziak <3 Uwielbiam tego chłopca :) Mam nadzieję, że Viki znajdzie pocieszenie w ramionach Marco, zasługują na szczęście :)Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział :*
OdpowiedzUsuń