piątek, 16 sierpnia 2013

4. Najwyraźniej jestem złym człowiekiem.

Szła osrebrzaną, przez górujący księżyc, ścieżką w kierunku domu Reusa, ocierając spływające łzy. Po raz kolejny dała się zranić, bo każdy jego ruch, gest, słowo sprawiało jej ból. Była również wściekła na siebie, bo po co zgodziła się z nim rozmawiać? Teraz wie co on do niej czuje, lecz była szczęśliwsza bez tej świadomości. Nie będą razem. Nie po tym wszystkim.
Nie chciała martwić Sahina, nie miała zamiaru być jakimkolwiek ciężarem dla 23-latka. Usiadła na schodach domu Marco, postanowiła zaczekać na swojego przyjaciela. Nie miała pojęcia, że Nuri przede wszystkim martwi się o swoją Miki. 19-latka schowała głowę w dłoniach i zaczęła cicho płakać. Nagle zobaczyła sylwetkę Sahina, który wychodził, a raczej wybiegał z ogrodu. Gdy ujarzał Viktorię zatrzymał się na chwilę, z pewnością chciał na nią nakrzyczeć, że nie dała znaku życia, a zniknęła bez szerszych wyjaśnień, lecz zobaczył łzy spływające po jej rozgrzanych policzkach, wydukał tylko:
- Co, co ty? Co się stało? - zapytał, wyraźnie zdenerwowany - Zabiję go - powiedział do siebie po cichu.
- Nuri, zabierz mnie stąd - łkała. Chłopak usiadł obok niej i przytulił dziewczynę, która rozpłakała się jeszcze bardziej.
- Powiesz mi co się stało? - rzekł cicho, lecz Miki tylko pokręciła głową - Dobrze, chodźmy już - pomógł wstać przyjaciółce i zaprowadził ją do swojego auta. 19-latka oparła się o szybę i nie odzywała ani słowem. Przez całą drogę Sahin bił się z myślami: co on jej zrobił? Dlaczego tak bardzo cierpi? 
Gdy dojechali na swoją ulicę Nuri chciał odprowadzić dziewczynę pod samo mieszkanie, co spotkało się z sprzeciwem.
- Nie idź, sama dojdę - rzekła niezbyt sympatycznie.
- Nie sądzę - odpowiedział Sahin, łapiąc dziewczynę za rękę.
- Puść mnie! Głuchy jesteś? Sama dojdę, nie potrzebuję nikogo, rozumiesz? - krzyknęła, w środku cierpiała, lecz starała się tego nie okazywać. Dlatego stała się chłodna, niemiła, trudna w kontakcie.
- Nie, nie rozumiem. Po raz kolejny nie chcesz sobie pomóc! Tak jak... - 19-latka przerwała mu.
- Praw mi dalej kazania. Szczerze mam to gdzieś. Wiesz co? Możesz już sobie iść, nie potrzebuje nikogo, szczególnie takich przewrażliwionych osób jak ty - rzuciła i ruszyła w stronę swojego mieszkania.
Sahin ugryzł się w język, miał jej wszystko wytknąć, ale przecież ona tak bardzo cierpi. Nie jest taka naprawdę. Musi jej pomóc, a nie dokładać. Spuścił głowę i udał się do swojego domu.

***

Leżała w swoim pokoju i płakała. Jej królestwo było całkiem inne niż ona. Wszystko dlatego, że pokój urządzał jej tata. Większość rzeczy była w kolorze jasnego różu i fioletu. Zupełna przeciwność Miki. Różowe łóżko a na nim zapłakana księżniczka, która po raz kolejny dała się zranić. Z tego powodu była na siebie wściekła. Teraz do niej dotarło jak potraktowała Sahina. On zawsze się starał jej pomóc. A gdzie ona była jak on potrzebował pomocy? Nawet nie wiedziała co się z nim dzieje. Czuła się okropnie. Czuła się okropnie nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Kiedy była mała zawsze chorowała, gdy coś się działo, gdy ktoś ją skrzywdził.
Było około 5 rano. Starała się zasnąć, lecz nic to nie dawało. Czuła się coraz gorzej.
- Co tobie? - wszedł do pokoju Alan, który usłyszał lekkie pokasływanie.
- Nic - rzekła - Wyjdź.
- Nic... rzeczywiście - ironizował- Nie wierzę, dlaczego chcę ci pomagać, ale trudno. Widzę, że jesteś chora. Zawołam tatę - powiedział.
- NIE! - krzyknęła nastolatka i zaczęła kaszleć - Nic mi nie jest...
- Nie wytrzymam z tobą, czemu jesteś taka uparta? Czemu nic do ciebie nie dociera, nie widzisz, że chcę ci pomóc? - mówił poddenerwowany. Nie wiedział, że wstąpił na cienki lód. Jego siostra w tym momencie nie udzieli mu ciętej riposty, czegokolwiek innego. Była tak słaba, że z trudem otworzyła usta.
- Wszyscy chcecie mi pomagać, ale najwyraźniej jestem zbyt złym człowiekiem, żeby to docenić - powiedziała płaczliwym głosem. Alan zrozumiał, że nie na miejscu były jego wywody.
- Miki, coś się stało? - zauważył swój nietakt 20-latek.
- Mówię ci, że nic. Proszę, zostaw mnie samą - odwróciła się plecami do chłopaka.
Alan nie odezwał się już. Sytuacja i stan Miki bardzo go zmartwiły, w końcu to jego siostra. Postanowił rano dowiedzieć się czegoś więcej.

***

Wybiła 7 rano. Dziewczyna z wielkim bólem wstała z łóżka i udała się do kuchni. Przy stole siedział jej ojciec, który popijał kawę i przeglądał poranną prasę. Obok szybko jadł śniadanie Alan. Gdy zobaczyli dziewczynę podnieśli wzrok i przyglądali się jej. 
- Boże, dziecko - zaniepokoił się tata - Jesteś chora? - podszedł do niej i dotknął czoła - Masz gorączkę! 
- Nic mi nie jest, uspokój się. Uspokójcie się wszyscy - rzuciła poddenerwowana - Filip dojechał do Polski? Mówiła coś mama? - zmieniła temat dziewczyna.
- Tak, jest już w domu - zapewnił ją ojciec.
- To dobrze - odparła ostatnimi siłami - Alan, gdzie jest mój kubek? - Brat podszedł do szafki, podał 19-latce jej ukochany kubek, którego nikt nie miał prawa dotykać. Dziewczyna odwróciła się, lecz straciła równowagę i upadła na ziemię. Po całym domu rozległ się huk tłuczonego szkła, obaj mężczyźni poderwali się do góry i pomogli podnieść Miki z podłogi.
- No naprawdę nic jej nie jest - ironizował Alan. 
- Zostaw mnie - powiedziała cicho Viktoria. 
- Chyba śnisz - rzekł brat i wziął siostrę na ręce - Z tobą same kłopoty Miki, ale i tak cię kocham. 
- Zanieś ją do auta, zabiorę ją do szpitala - powiedział trener, wykręcając numer do asystenta. Poinformował, że spóźni się dzisiejszy trening, po czym udał się do auta i ruszył w kierunku szpitala. 


***

Sahin wpadł z lekkim poślizgiem do szatni. Jak co dzień, przyczyną jego spóźnień był ukochany synek - Omer oraz wiecznie chaotyczny kuzyn Lukas. 
Turek wszedł do szatni, rzucił jak zwykle: cześć, tak, Omer, a dobrze, a u was? i zaczął się przebierać. Wyszedł z pomieszczenia i pokierował się na murawę. Stanęli jak codziennie, w równym szeregu i oczekiwali na przyjście trenera. Jednak tak się nie stało, przyszedł do nich asystent Kloppa, Željko Buvač. 
- Wybaczcie, ale trener pojawi się za parę chwil. Musiał pojechać z córką na pogotowie, ale za chwilę powinien się pojawić - rzekł. W środku Nuriego Sahina coś się zagotowało. Nie wytrzymał, dobrze wiedział, że robi źle, ale nie mógł tego tak zostawić. To wszystko jego wina!
- Jak mogłeś skurwysynie! - podbiegł do młodego Niemca i wymierzył mu cios. Ten jednak nie pozostał dłużny, oboje wdali się w bójkę. Koledzy z drużyny odciągneli ich od siebie - To wszystko twoja wina!
- O co chodzi, Nuri?! - zapytał zdenerwowany Reus. 
- O to, że twój przyjaciel po raz kolejny wchodzi z butami w życie Viki, po raz kolejny ją rani i zostawia! Jesteś zwykłym skurwielem - rzucił w kierunku Gotzego. 
- Nie masz prawa tak mówić - rzekł Mario - Nic nie wiesz, nic! 
- Może i nie wiem, ale miej świadomość, że jeszcze raz zrobisz Viktorii krzywdę to... - 23-latek nie zdążył dokończyć swojego zdania, gdyż przerwał mu wchodzący na murawę trener. 
- To co? - zapytał wyraźnie zdenerwowany Klopp, który od dłuższego czasu przysłuchiwał się ich konwersacji... 


2 komentarze:

  1. świetne ! tak bardzo szkoda mi Miki że cierpi przez Mario.
    ale to zakończenie, wściekły Nuri, wejście trnerea, bomba ! :)
    czekam na kolejne cudo :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafiłam tu przypadkiem i bardzo mi się podoba. :) Fajnie, że Miki ma takiego przyjaciela jakim jest Nuri. ;p No i w końcu Mario dostał na swoje, niech wie że to co zrobił, bardzo mocno zabolało Miki. :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.! :D
    A jeśli będziesz miała czas i ochotę to zapraszam do siebie:
    http://szaara-rzeczywistosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń