poniedziałek, 19 sierpnia 2013

6. Kocham twoją skromność.

Minęły już dwa miesiące od przyjazdu Viktorii do Niemiec. Za namową jej taty rozpoczęła studia na tutejszym uniwersytecie. Liga wystartowała się na dobre, dlatego życie jej oraz wszystkich innych zaczęło się kręcić wokół piłki. Przez te kilka tygodni bardzo zaprzyjaźniła się z Marco, stał się jej oparciem, obrońcą. Stworzył duet z Nurim. Oczywiste jest, że dla Miki, Sahin będzie zawsze najważniejszą osobą, lecz Marco również stał jej się bliski. Z Gotze spotkała się tylko raz, podczas spaceru po mieście, jednak dziewczyna łatwo go zbyła, nie chcąc słuchać jego wyjaśnień. Nie chciała dwa razy popełnić tego samego błędu. Przecież już doskonale wie, ile kosztuje ją rozmowa z nim.
W dniu dzisiejszym Borussia Dortmund zagra w swoim pierwszym spotkaniu w Lidze Mistrzów. Namawiana przez chłopaków dziewczyna bez słowa sprzeciwu zgodziła się kibicować swoim przyjaciołom.
- Ja wychodzę kochanie, widzimy się po meczu - oznajmił trener, wychodząc z mieszkania.
- Powodzenia tato! - krzyknęła dziewczyna z kuchni, gdzie odgrzała sobie obiad.Wzięła tacę z jedzeniem i zasiadła przy stole. Nie przeszkadzało jej, że zwykle posiłki je sama, przyzwyczaiła się do samotności. Zaakceptowała ją, a z czasem sprawiała jej przyjemność. Posprzątała po sobie i udała się do pokoju, gdzie zaczęła szykować się do wyjścia. Wyciągnęła czarne spodnie, starą, jaskrawożółtą koszulkę Borussii z numerem 18 i nazwiskiem Ricken oraz czarno-szare Nike. Zakręciła swoje kasztanowe włosy, nałożyła czarną czapkę i zeszła na dół. Zabrała dokumenty leżące na stole i kluczyki, zarzuciła na siebie klubową bluzę, a następnie udała się do garażu.Wsiadła do auta należącego do jej taty i ruszyła w kierunku stadionu. Przemierzała zatłoczone ulice Dortmundu. Cieszyła się chwilą, piłka nożna była jej odskocznią od problemów, którym miała niemało. Jej największy problem nosił nazwę: Mario Gotze. Wciąż nie mogła zapomnieć o jego słowach: kochałem cię i nadal kocham. Zastanawiała się, dlaczego pozwolił jej wyjechać? Dlaczego nie zadzwonił, nie spytał się jak się czuje? Dlaczego jej unikał i najważniejsze: dlaczego wiązał się z innymi dziewczynami?

***

- Kto jest najlepszym klubem na świecie?! - krzyknęła 19-latka, wpadając w ramiona swojego taty.
- Nie wiem... może Bayern? - zaśmiał się trener, nie wypuszczając córki ze swoich objęć. Właśnie o tym marzył przez wiele lat. O tym, żeby jego córka, po wspaniałym triumfie przybiegła do niego na boisko i była z nim. Chciał dla niej wygrywać, dla niej pracować, żyć. 
- Nawet tak nie żartuj! - mówiła przeszczęśliwa dziewczyna - O patrz, idzie Marco! - krzyknęła i pobiegła do 22-latka, rzucając mu się na szyję. 
- Uważaj, bo mnie przewrócisz - zaśmiał się również szczęśliwy Reus.
- Jesteś niesamowity, idioto - rzekła Viktoria, zawodnik objął 19-latkę ramieniem i posłał ciepły uśmiech. 
- Nie ukrywaj, wiedzieliśmy o tym wszyscy - odpowiedział, przytulając dziewczynę jeszcze bardziej.
- Kocham twoją skromność - uśmiechnęła się - A jeśli o skromności mowa... gdzie Nuri? - zapytała uwalniając się z uścisku, by po chwili znaleźć się w objęciach samego poszukiwanego.
- Cześć pani Ricken - zażartował Sahin, ze względu na nazwisko jakie nosiła na plecach - Chociaż numer się zgadza, ale nazwisko... - pokiwał głową turecki pomocnik. 
- Spadaj, musisz sobie zasłużyć - śmiała się nastolatka - W następnym meczu będzie 11 - drażniła się z Nurim. 
Po chwili do trójki rozmawiających przyjaciół podszedł dziennikarz, pragnący przeprowadzić spontaniczny wywiad. Dziewczyna rzuciła krótkie: cześć, do zobaczenia potem i zeszła z murawy. Postanowiła wracać do domu, nim wybije północ. Samochód zostawiła na klubowym parkingu, gdyż tłumy wyjeżdżających całkowicie zakorkowały miasto. Musiała wyciszyć się od wrzawy kibiców, krzyków spikera, głośniej muzyki i ogólnego hałasu, otaczającego dziewczynę do kilku godzin. 

***

20-latek rozegrał w dniu dzisiejszym wspaniałe spotkanie. Wiele świetnych podań, dryblingów, strzałów. Promieniał radością do czasu, wszystko zmieniło się w chwili gdy zobaczył Viktorię. Zastygł na moment, nie docierały do niego okrzyki radości kibiców, skandowanie jego nazwiska, wołania kolegów z drużyny. W tej chwili liczyła się tylko ona. Uwielbiał jak się uśmiecha, w radości biega i wpada ludziom w ramiona. Ile by dał, gdyby w tamtej chwili podeszła do niego, uśmiechnęła się, przytuliła. A przecież mógł to wszystko mieć... 
Po wszystkich męczących wywiadach i zdjęciach udał się do szatni, gdzie zawodnicy zawzięcie dyskutowali o rozegranym spotkaniu. Wszedł, lecz nie odzywał się ani słowem. 
- Mogłeś lepiej do Schmelle zagrać, wtedy byśmy ich dobili - stwierdził Piszczek. 
- I tak to podanie, klasa - dodał Mats, na chwilę zapadła cisza, którą przerwał Marco.
- Jak to uczcimy? - zaśmiał się Reus. Wszyscy zgromadzeni wiedzieli, co ma na myśli pomocnik dumy Westfalii. 
- Tak jak zwykle, niedziela, jakiś klub, albo u ciebie Reusik - odpowiedział Sahin, na co zawodnicy skinęli głową.
Gotze nie zwracał uwagi na słowa wypowiadane przez jego kolegów. Chciał znaleźć się w swoim mieszkaniu, położyć się na łóżku i zasnąć, zapominając o kłopotach. Ubrał się w pośpiechu, wrzucił swoje rzeczy do torby i wyszedł z szatni. Wyszedł na parking i ujrzał kilka samochodów. Dokładnie wiedział, które należą do kogo. Zastanowił się w myślach: dlaczego trener przyjechał dwoma autami? Otworzył bagażnik swojego luksusowego pojazdu, rzucił torbą treningową i zasiadł za kierownicą. Przekręcając kluczyk w stacyjce, uświadomił sobie, że Viktoria wychodziła ze stadionu oraz nie pojechała samochodem, stąd te dwa auta, czyli musiała iść na pieszo. 20-latek w pośpiechu wyszedł z pojazdu, trzasnął drzwiami i wybiegł z parkingu. Miał nadzieję, że dogoni dziewczynę i wytłumaczy wszystko. 
Biegł przez park najszybciej jak potrafi, liczył, że Viki wybrała najkrótszą drogę do mieszkania, którą znali oboje na pamięć. Szukał 19-latki od 10 minut, lecz nie spostrzegł jej. Minął zakręt i ujrzał ją. Szła, niczego się nie spodziewając. Od razu ją poznał, tę sylwetkę, styl poruszania. Mimo, iż był zmęczony swoim rajdem, znalazł w sobie siłę i dobiegł do dziewczyny, pociągnął ją za ramię i odwrócił w jego stronę. Zaskoczona dziewczyna wpatrywała się w niego, a on nie mógł oderwać od niej wzroku.
- Czego chcesz? - warknęła. 
- Porozmawiać - odpowiedział - Proszę daj mi dojść do głosu.
- Wyjaśniliśmy sobie wszystko, powiedziałam jasno - daj mi spokój! - krzyknęła i odeszła kawałek dalej.
- Ale ja cię kocham! - wykrzyczał, a dziewczyna odwróciła się w jego stronę - Czy to nic dla ciebie nie znaczy? - podszedł do niej i wytarł rękawem bluzy jej mokry policzek. 
- A jakie to ma znaczenie? - powiedziała płaczliwym głosem - Nie będziemy razem, nie rozumiesz?
- Nie! Nie rozumiem! Nie pozwolę, żebyś odeszła, tak jak kiedyś. Jak wsiadłaś to samolotu, jak zobaczyłem, że ciebie nie ma, poczułem jak to żyć bez ciebie, uświadomiłem sobie ile dla mnie znaczysz. Oddałbym wszystko, żeby naprawić to co zniszczyłem.
- Nie możemy być razem, musisz to zrozumieć.
- Dlaczego nie chcesz dać mi szansy? Dlaczego zawsze zakładasz najgorszy scenariusz? - mówił, a raczej krzyczał - Nie rozumiesz, że gdy cię widzę, to mi sprawia ból? - dziewczyna stała z miną pokerzysty, nie chciała okazywać żadnych uczuć. Nie zasługiwał na to. - Nic się nie zmieniłaś... - warknął - Czekaj, czekaj, a nie wyjdzie tu gdzieś Nuri i jak zwykle cię zabierze? A może teraz już wolisz Marco? - Viki nie wytrzymała i spoliczkowała 20-latka, który od razu zrozumiał wagę wypowiedzianych przez niego słów.
- Nie masz prawa tak mówić, dla mnie jesteś nikim! - powiedziała - Nie mieszaj się w moje życie, z pewnością jest lepsze, gdy nie ma ciebie - wydukała z trudnością i zniknęła za zakrętem.

4 komentarze:

  1. cudowny rozdział ! zakończenie to całkowita klasa. ta ich rozmowa. jejku aż się popłakałam i sama nie wiem dlaczego. podziwiam Mario że tak walczy o Viki, ale te słowa na koniec o Marco i Nurim...ehh. szkoda gadac. zapędził się chłopak, więc nie bez podstaw oberwał.
    czekam niecieprliwie na następny i zapraszam do mnie
    pozdrawiam, Pyśka

    OdpowiedzUsuń
  2. Mario trochę przesadził z tymi słowami na koniec. ; / Nie powinen w ogóle ich wypowiadać.! Ehh... no ale czasami tak jest, że zanim się pomyśli to już coś się powie, niestety. ; < Taka natura człowieka chyba. Reus powalił mnie swoją skromnością, nie ma co. :D Ma chłopak wysokie mniemanie o sobie. :)
    Czekam na kolejny.!
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie.!
    http://szaara-rzeczywistosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczny rozdział. Dziś znalazłam tego bloga i od razu mnie urzekł. Bardzo mi się podoba.
    Ale to zakończenie, grrr nie wiem czy bardziej jestem zła na Mario czy gorzej szkoda mi Viki ;< Jak on mógł jej coć takiego powiedzieć.
    Liczę jednak, że jakoś się to ułoży ;)
    To opowiadanie jest niesamowite, czekam więc na kolejny rozdział, a w wolnej chwili zapraszam do mnie ;) http://the-story-of-marco.blogspot.com/
    Pozdrawiam, Nika.

    OdpowiedzUsuń
  4. Znalazłam tego bloga dopiero dzisiaj i od razu mi się spodobał bo Twój styl pisania jest inny niż zazwyczaj w różnych opowiadaniach :) Ta historia mnie wchłonęła i jedyne o co Cie proszę to,to,żeby opowiadanie było jak najdłuższe i dalej pisane w takim stylu :))

    OdpowiedzUsuń