wtorek, 27 sierpnia 2013

9. Bądź.

(oczami Viktorii)
Nuri złapał mnie za rękę i wyszliśmy z parkingu. Nie miałam pojęcia, co wymyślił Sahin. Z zamkniętymi oczami przemierzaliśmy schody. Non stop byłam upominana przez bruneta, abym pod żadnym pozorem nie podglądała.
- Dobra, jesteśmy - poinformował mnie piłkarz.
- Ale gdzie? Mogę otworzyć oczy? - zapytałam, ale nie usłyszałam odpowiedzi. -  Nuri? - otworzyłam oczy, ale nie ujrzałam Sahina, lecz Marco. Byliśmy na samej górze Wieży Floriana, otaczała nas panorama śpiącego już Dortmundu. Reus miał na sobie garnitur, co było do niego niepodobne. Wziął mnie za rękę i zaprowadził do stolika, na którym stały dwa talerze z naszym posiłkiem, a także wino, kieliszki i świece. Widać, że był lekko skrępowany, podobnie jak ja.
- Dobry wieczór - zaśmiał się. - Wybacz, że to wszystko tak wyszło - zaczął, a ja nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. - Zapomnijmy o tym. O tym wszystkim.
- Marco, ja nie wiem co powiedzieć. Zaskoczyłeś mnie, i to bardzo - odrzekłam. - Ja też nie jestem bez winy. Po prostu tyle się dzieje, że nie wiem co zrobić, jak zareagować. Przepraszam cię. Czasami zachowuje się jak...
- To ja cię przepraszam. Zresztą nieważne, nie rozmawiajmy o tym - zaproponował.
- Tak będzie lepiej - rzekłam. - Nie wiem, co powiedzieć. Naprawdę ci dziękuję.
Byłam zachwycona otaczającym mnie widokiem. Dortmund był wspaniały, szczególnie nocą. Marco w garniturze wyglądał równie wspaniale jak uśpione miasto. Nie będę się oszukiwać, oczarował mnie tego wieczoru.
Po zjedzonym posiłku zeszliśmy ze szczytu wieży, Marco zaproponował spacer, na co przystałam.
- Viki, nie chcę się wtrącać w wasze sprawy, ale wydaję mi się, że powinnaś porozmawiać z Mario - zaczął.
- Masz rację, nie powinieneś się wtrącać - odpowiedziałam niezbyt miło.
- Mario to mój przyjaciel, ty też jesteś mi bliska. Powinniście porozmawiać.
- Nasze rozmowy nie kończą się dobrze. Marco, nie. Nie zamierzam po raz kolejny cierpieć - prawda jest inna. Chciałabym, abyśmy skończyli z naszymi wojnami, żeby wszytko było jak kiedyś. Jednakże nie umiałam zrobić tego kroku - chciałam o wszystkim złym zapomnieć, ale gdy go widziałam, za każdym razem przypominałam sobie te chwile.


***

- Daj mi pięć minut - krzyknęła zza drzwi łazienki. Lena, Marco i Nuri namówili dziewczynę na wyjście do jednego z dortmundzkich klubów. Nie umiejąc odmówić trójce przyjaciół, niechętnie się zgodziła. Podświadomie czuła, że to nie będzie tylko zwykłe wyjście z przyjaciółmi. Wydawało się jej, że wydarzy się coś więcej. Jednak wszystko pozostawało tylko w sferze domysłów.
- Wyłaź - zawył 23-letni pomocnik. - Lena i Marco zapewne już są na miejscu, my się zawsze musimy spóźniać, a to twoja wina - narzekał.
Zdenerwowana dziewczyna wyszła z łazienki i trzasnęła drzwiami. 
- Ale z ciebie maruda, Sahin - przewróciła oczami. - Chodź. 
W pośpiechu opuścili mieszkanie i pokierowali się w stronę klubu. 

***

- Chodźcie na karaoke! - krzyknął  lekko wstawiony Reus.
- Oszalałeś - odpowiedziała Lena, która starała się być odpowiedzialna za towarzystwo. 
- Czemu? Nie umiesz się bawić, Lenka - rzuciła Viki i pociągnęła Marco na scenę. Lena wraz z Nurim pokiwali głową z niedowierzaniem i wrócili do sączenia drinków. 
- Co śpiewamy? - zapytał chłopak. Oboje weszli na scenę, ku ogromie braw. Jak na piłkarza przystało Marco wybrał rytmiczną piosenkę o Borussii, którą śpiewał wraz z Miki. Nie wychodziło im to dobrze, gdyż co chwilę wybuchali salwą śmiechu. 
- Dortmund unsere Stadt... - śpiewali. - Borussia Dortmund du bist unsere Liebe! BVB NULL NEUN! 
Z uśmiechem na twarzy schodzili ze sceny, trzymając się za ręce. Reus zapomniał o obecności Gotzego w klubie, chciał doprowadzić do spotkania skłóconej pary, ale dopiero później.
Nerwowo zawrócił i znów wszedł na klubową scenę. Szepnął na ucho, by puścili piosenkę, którą Viki uwielbiała, a mianowicie: Passenger - Let her go i zszedł na dół, zastawiając zdezorientowaną nastolatkę. 
Nie widziała co robić, z racji tego, że alkohol zrobił swoje, usiadła na wysokim krześle i wzięła do ręki mikrofon, a muzyka powoli wypełniała salę. 
- Well you only need the light when it's burning low... - śpiewała, wprawiając wszystkich w zachwyt. Tłum zgromadzony z podziwem patrzył na onieśmieloną 19-latkę, która posyłała lekkie uśmiechy w kierunku swoich przyjaciół. Wtem, jej wzrok utkwił na wychodzącym z tłumu brunecie. Stał wpatrzony w Viktorię, nie mogąc oderwać od niej wzroku. Ona również wpatrywała się w niego, z żalem, złością i smutkiem. Śpiewała właśnie dla niego. 
- Only know you love her when you let her go... And you let her go - zakończyła i zbiegła ze sceny, ku zaskoczeniu wszystkich zgromadzonych. 20-latek pobiegł za nią. Teraz, albo nigdy - pomyślał.
Zdenerwowany Marco wstał od stolika, lecz został zatrzymany przez Lenę, która spojrzała mu prosto w twarz. 
- Kochasz ją? - krzyknęła. Widząc zdziwienie w oczach 23-latka, powtórzyła. - Kochasz ją?! To dlaczego ranisz mnie?
- Lena, ja... - zaczął. 
- Wiem, ty nic nie wiesz. Jak zwykle nic nie wiesz! - krzyczała z trudem panując nad łzami. - Kochasz ją, prawda? 
- Nie - skłamał i  zgrabnym ruchem ominął dziewczynę, a nastepnie udał się w kierunku drugiego wyjścia. 

***

Udało mu się dogonić dziewczynę. Złapał ją za ramię i odwrócił. Zobaczył jej zapłakaną twarz, widok, który rani go najbardziej.
- Zostaw mnie - krzyknęła w rozpaczy. - Nie chcę cię znać! Dlaczego tu jesteś, jeśli sprawia ci to ból? Dlaczego? 
- Bo cię kocham i nie odpuszczę - z oczu dziewczyny popłynęły łzy, lecz nie zamierzała odchodzić. Naprawdę go potrzebowała. - Wszystko co mówiłem, wszystko co robiłem było złe, bo raniło ciebie. A na twoim szczęściu mi zależy. Dlatego odejdę, jeśli powiesz, że mnie nie kochasz - spojrzał na dziewczynę i złożył nieśmiały pocałunek na jej rozgrzanych wargach. Wiedział, że dopiął swego. Jego wysiłki się opłaciły. - Only know you love her when you let her go - rzekł cicho, dalej wpatrując się w nastolatkę. - Jak odeszłaś, jak mnie zostawiłaś, zrozumiałem wszystko - powiedział. Dziewczyna wtuliła się w 20-letniego pomocnika i rzekła: - Chcę, abyś był. Już zawsze. Tylko nie rań mnie, proszę. 
- Obiecuję - odpowiedział i po raz kolejny, lecz z większą śmiałością, pocałował Viktorię. 
On i ona oraz otaczający ich Dortmund.

7 komentarzy:

  1. Ojejuniu pogodzili się!! Jak rmantycznie! Strasznie się z tego cieszę :) Tylko szkoda mi Marco :/
    Świetny rozdział. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję,że Miki nie będzie już musiała tak cierpieć,jednak z drugiej strony nie chciałabym żeby to opowiadanie stało się sielankowe i wszystko się układało tak,żeby było dobrze :) Mam nadzieję,że nas zaskoczyć,ale w umiejętny sposób :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to się Marco postarał z tą kolacją.! :D Oddałabym wszystko, żeby w tym momencie móc być na miejscu Miki.! :D Szkoda tylko, że Reus ulokował swoje uczucia tam, gdzie nigdy nie zostaną one odwazjemnione. Bardzo szkoda.! ;< No, ale cóż, tak już bywa. :) Często zakochujemy się w osobach, w których tak naprawdę nie powinniśmy. Swoją drogą czy Marco naprawdę jest na tyle ślepy by nie widzieć jak bardzo rani w ten sposób Lenę? ;< Ehh... nie rozumiem. Koniec wymarzony, w końcu Miki wszystko mu wybaczyła i teraz pozostaje tylko trzymać kciuki za tę dwójkę. Mam nadzieję jednak, że wspólnie przetrwają wszystkie niespokojne chwile, by w końcu móc naprawdę i szczęsliwie ze sobą żyć.! :)
    Czekam na kolejny.! ;)
    Pozdrawiam i serdecznie zapraszam do siebie.! ;*
    http://szaara-rzeczywistosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Pogodzili się ! O jak dobrze !! <33 Marco i ta kolacja ach.. pozazdrościć..,opowiadanie jest świetne czekam nn <3 Pozdrawiam i zapraszam do mnie : http://dobrzejestmieckogos.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. znów się rozpływam nad rozdziałem ! początek to mnie zachwycił. nie powiem. byłam w szoku lekkim, że Marco stać aż na coś takiego. to było takie piękne i romantyczne. ale i tak mi go szkoda. bo walczy o odzyskanie przyjaźni, aby było tak jak dawniej, ale i tak wiadomo, że on chce czegoś więcej. chce czegoś czego mieć nie może i dobrze o tym wie. w dodatku sam namawia Miki aby pogodziła się z jego przyjacielem. kocha ją i pragnie jej szczęścia, lecz boli go to że ona nie kocha jego, lecz Mario. ehhh...
    później w tym klubie. ależ to musiało komicznie wyglądać jak oni śpiewali piosenki o Borussi. genialny pomysł !
    a potem Mario...scena niczym z filmu. widać że też się stara i chyba dopiął swego. i tak mam dziwne wrażenie, tak jak napisałaś, że sielanki to w ich związku by nie było. ktoś tu pewnie namiesza :)
    i na koniec moich przemyśleń, Lena. ona to mnie dopiero zaskoczyła. ot tak pyta Reusa czy kocha Miki, on nie wie co powiedzieć, aż w końcu zaprzecza i wychodzi. mówi że on ją rani ( Lenę ) ale z drugiej strony czy kiedykolwiek dała mu aluzję że on znaczy dla niej coś więcej ? raczej nie, przez co wprowadza w chłopaka w zakłopotanie...
    nic, mi pozostaje czekac na kolejny rozdział :)
    pozdrawiam, Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że się pogodzili. Szkoda mi tylko Marco, bo widać, że on też ją kocha. Z kolei szkoda mi Leny, bo ona kocha Marco.
    Mam nadzieję, że Miki nie będzie już cierpiała. Czekam na kolejny :)
    + dodaję do obserwowanych oraz do zakładki ' Czytane i polecane ' :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominowałam cię do Liebster Award. Szczegóły tutaj -> http://kocha-sie-za-wszystko-i-mimo-wszystko.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń