środa, 21 sierpnia 2013

7. Na tym polega miłość?

Los jest niemiłosierny. Nie wiesz co ci przyniesie, kiedy, gdzie, w jakim momencie życia. Będzie to dobre czy złe? Jak to wykorzystasz? Niby wszystko zależy od ciebie. Wszystko jest w twoich rękach? Jesteś śmieszny. Nie masz wpływu na nic. Los skomplikuje ci życie jeszcze bardziej. Chce cię zniszczyć? Sam chcesz siebie zniszczyć. Wiesz czemu? Bo nie umiesz przyznać się do winy. Bo nie umiesz zauważyć, że to ty komplikujesz sobie życie. Bo wszystko zrzucasz na los.
Został całkiem sam. Szczerze, miał ochotę przywalić sobie jeszcze mocniej, niż zrobiła to dziewczyna. Jak można być tak głupim? Wszystko miało inaczej wyglądać. Nie miał zamiaru tego mówić, co mu strzeliło do tej durnej głowy? - zastanawiał się. Teraz stracił ją, stracił na dobre.
Usiadł na mokrej od deszczu ławce i schował twarz w dłoniach. Był wściekły, rozżalony. Chciał biec za Viktorią, lecz zapewne pogorszyłby sprawę. Jak mógł ją tak zranić? Po raz kolejny...
Nie mógł bezczynie siedzieć, musiał coś zrobić, jakoś jej pomóc. Wyciągnął telefon ze kieszeni swoich spodni i wybrał numer do osoby, której ufa najbardziej na świecie - do Marco. Chodził nerwowo w tę i z powrotem. Reus odbierz ten cholerny telefon! - zaklął w myślach.
- Halo? - odezwał się 22-latek.
- Reus, słuchaj. Gdzie jesteś? Masz czas, potrzebuje twojej pomocy! - wpadł w słowotok, który natychmiast przerwał mu jego przyjaciel.
- Uspokój się! - krzyknął - Powiedz spokojnie, co się dokładnie stało i co mam zrobić? - starał się opanować sytuację. 20-latek zamilkł na chwilę. Oparł się o stojące obok drzewo i osunął się na dół.
- Jestem idiotą - odparł - Zwykłym chamem i debilem. Nie zasługuję na nią.
- Co się stało?! - zdenerwował się Reus, który nie miał pojęcia, o czym mówi jego przyjaciel.
- Pokłóciłem się z Viktorią, dodałem kilka słów za dużo - wyrzucił to z siebie - Zarobiłem w twarz - zaśmiał się ironicznie - W sumie, gdybym był na jej miejscu, zrobiłbym to mocniej. Jestem skończonym dupkiem. Odeszła, zostawiła mnie. - Marco nie wiedział co odpowiedzieć, był zaszokowany wyznaniem Mario.
- Gdzie ona jest? - spytał po chwili, lecz nie otrzymał odpowiedzi - Gdzie ona jest!?
- Nie wiem, właśnie o to chodzi! Nie wiem, gdzie poszła. Marco...- w głos chłopaka brzmiał, jakby miał się zaraz rozpłakać - Znajdź ją! Nie daruję sobie, jeśli coś jej się stanie. Byliśmy w parku, przy tym stawie, poszła w prawo, gdzieś... - 20-latek usłyszał tylko sygnał, na znak przerwania połączenia.
Reus nie odpowiedział już nic. Wrzucił telefon do kieszeni, zabrał bluzę i wybiegł ze swojego mieszkania. Wsiadł do auta, z piskiem opon wyjechał na ulicę i ruszył przed siebie. Starał się myśleć logicznie. Gdzie ona może być? Przemierzał ulice uśpionego Dortmundu, z każdą minutą uświadamiając sobie, że tak naprawdę jego poszukiwania są bezsensowne. Jak znaleźć jedną, zagubioną i zrozpaczoną nastolatkę wśród półmilionowego miasta. Kilka razy próbował dzwonić do niej, lecz za każdym razem mógł rozmawiać najwyżej z pocztą.
Po godzinnych poszukiwaniach Reus zrezygnował. Modlił się by nic się jej nie stało, żeby odnalazła się cała. Wściekły na Mario, postanowił odwiedzić swoje ulubione miejsce w Dortmundzie, a mianowicie Phoenix-See. Nie zważał na godzinę, na to, że właśnie rozegrał mecz. Nie mógł siedzieć w domu.
Przechadzał się w blasku ulicznych latarni. Naturalnie, wszystkie jego myśli krążyły wokół Viktorii. Od dłuższego czasu spędzają ze sobą prawie każdą chwilę. Nie wybaczyłby, ani sobie, ani Mario, gdyby coś jej się stało. Stała się dla niego naprawdę ważna. W końcu była jego przyjaciółką.
Reus postanowił wracać do mieszkania. Dochodziła 2 w nocy, a jego nogi odmawiały powoli posłuszeństwa. Jednak w jednej chwili o wszystkim zapomniał. Świat skupił się tylko na jednym punkcie. Przyjrzał się dokładnie, aby mieć pewność, czy odnalazł zgubę. Tak, to była ona. Siedziała skulona na jednym z mokrych schodów, prowadzących na dół. Chłopak podszedł do Miki, usiadł obok i położył dłoń na jej ramieniu. Ta podniosła głowę, spojrzała na Marco swoimi czarnymi, zapłakanymi oczami. Jej policzki były zaczerwienione od spływających łez, a włosy wilgotne od mżącego deszczu. Nie odzywała się, tylko wpatrywała się w chłopaka, jakby nigdy się nie spotkali. Reus również nie przerwał ciszy, tylko mocno przytulił Viktorię, która na rozpłakała się jeszcze bardziej.
- Nie płacz - powiedział cicho - Nie zasługuje na to - dziewczyna wtuliła się jeszcze bardziej w 22-latka. Siedzieli, nieodzywającą się dalej. Marco zastanawiał się, dlaczego tu przyszedł? Dlaczego ona jest taka ważna w jego życiu? Stało się to samo, co przeżył Mario? Gdy jej zabrakło, poczuł, że chcę aby przy nim była już na zawsze? Nie, to niemożliwe. Takie uczucie nazywa się miłość. Ale przecież on nie jest w niej zakochany?
- Dlaczego on mi to robi? - zapytała zachrypniętym głosem, kładąc głowę na jego ramieniu.
- Bo on cię bardzo kocha... - rzekł Reus, jednak wypowiedzenie tych słów nie przychodziło mu z łatwością.
- Dlatego mnie tak bardzo rani? Na tym polega miłość? Żeby siebie nawzajem ranić? Przecież sam powiedział, że gdy mnie widzi, sprawia mu to ból? - pytała.
- Nie jest świadomy tego co powiedział. On cierpi, tak samo jak ty. Musisz z nim porozmawiać, powiedzieć co czujesz, a jeśli to nic nie da, nie będziesz mogła powiedzieć, że nie próbowałaś - Reus uklęknął naprzeciwko dziewczyny i spojrzał jej głęboko w oczy - Przyjechałaś, żeby być szczęśliwą. Nie wyrzucaj tego do kosza, ale napraw. Przecież, ty się nie poddajesz - uśmiechnął się Marco i podał 19-latce dłoń. Piłkarz objął nastolatkę ramieniem i ruszyli w kierunku auta zawodnika Borussii. Po chwili Viktoria stanęła i spojrzała na 22-latka.
- Dziękuję - rzekła - Dziękuję, że jesteś - powiedziała, gdy zaczął padać rzęsisty deszcz. Oboje stali w milczeniu. Ich twarze zbliżały się do siebie. Reus ujął Miki za podbródek i złożył nieśmiały pocałunek. Działał w emocjach, spontanicznie. Dziewczyna odsunęła się od niego i spojrzała z łzami w oczach.
- Przepraszam. Zapomnij o tym - powiedział, nie chcąc ranić jej jeszcze bardziej. Złapał ją za rękę i pociągnął do przodu.
- Nie. Wezmę taksówkę - rzuciła i odbiegła od chłopaka. Kolejna znajomość rozsypie się jak domek z kart, wszystko przez tą pieprzoną miłość - myślała. Nie wyleczyła się z uczucia do Mario, nie chciała się zakochiwać jeszcze raz. Za dużo dla niej znaczył, aby zniszczyli to co ich łączyło. Ale przecież miłość nie wybiera...


8 komentarzy:

  1. przeczytałam ten rozdział niedługo po tym jak dodałaś, ale nie chciało mi się wtedy skomentować, za co bardzo przepraszam. czytałam go chyba ze trzy razy. według mnie jest on najlepszym rozdziałem od samego początku. Mario ma rację twierdząc, że jest debilem i chamem. zbyt zranił Miki by mógł liczyć na cokolwiek. tak mi jej szkoda. a Marco ? ... od razu wybiegł z domu by jej szukać. mimo że tyle to trwało to odnalazł ją. a ta końcówka ? pocałunek i w ogóle. mimo to Reus się chyba pospieszył. fakt, działał pod wpływem emocji, ale wystawił ich znajomość na ciężką próbę. Miki nadal kocha Mario, nawet przez to co zrobił, a teraz jeszcze Marco. ale mam nadzieję że między nimi będzie jednak coś więcej niż tylko przyjaźń.
    ogólnie świetny rozdział jak zawsze. uwielbiam tego bloga. tak pomyślałam że polecę go pod moim kolejnym wpisem na moim blogu :) warto czytać :)
    czekam niecierpliwie na kolejne cudeńko .
    pozdrawiam

    byłoby mi też miło gdybyś zajrzała do mnie i pozostawiła po sobie jakiś ślad.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam aktualnie, a nawet przeczytałam wszystkie twoje napisane blogi lecz nie często komentuje, gdyż czytam wszystko na telefonie. Ale teraz w ramach rekompensaty wpadnę do Cb :)
      jakbyś mogła polecić, byłabym dozgonnie wdzięczna :D
      pozdrawiam :D

      Usuń
  2. Zgadzam się ten rozdział bez wątpienia jest najlepszy, oczywiście każdy Twój rozdział jest świetny, ale ten to coś niezwykłego. Tyle dzieje się w życiu Miki. Jest Mario przez którego cierpi, teraz jeszcze Marco... Mario źle robi, a Reus bez zastanowienia jej pomaga. Znalazł ją, ale z pocałunkiem raczej się pośpieszył. Jednak tak jak napisałaś " miłość nie wybiera". Mam nadzieję, że jakoś im się to ułoży. Najważniejsze by Miki dobrze wybrała, ale nie powiem - liczę na Marco ;)
    Wspaniale piszesz, widać, że wkładasz w to wiele serca. Czekam na kolejny, a w wolnej chwili zapraszam do mnie :).
    Pozdrawiam, Nika.

    OdpowiedzUsuń
  3. O jej...Miki ma w głowie pewnie totalny chaos.Mario,Marco,a może Sahin ? Oby ten blog był długi i nadal pisany w taki sposób jaki jest :) Ja liczę,że jednak pomimo wszystko będzie z Mario :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku... nie wiem co powiedzieć. Genilane po prostu! Cieszę się, że zostawiłaś mi link do siebie!
    Ten blog jest niesamowity. Kiedy czytam znajduję się w innym świecie. Piszesz tak cudownie, że na prawdę chce się czytać!
    Mam nadzieję, że u Miki się kiedyś wszystko ułoży!
    Czekam na kolejny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie, że Mario zdał sobie sprawę z tego, co tak naprawdę powiedział. :) Całe szczęście, że Marco udało się znaleźć Miki.! :) No i ten pocałunek, ehh... żeby tylko ona coś do niego czuła to byłoby suuuper. ;) Sposób w jaki piszesz bardzo mi się podoba. Naprawdę chciałabym mieć tak duże zdolności w pisaniu jak ty. Potrafisz zainteresować czytelnika i sprawić, że czytając twoją twórczość nie idzie się nudzić. Każdy rozdział ma to coś w sobie.! :) Oby tak dalej.!
    Z niecierpliwością czekam na ósemkę.! :)
    Pozdrawiam serdecznie.! ; *
    http://szaara-rzeczywistosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej hej! :)
    Trafiłam tu za pośrednictwem bloga Pyśki. Bardzo ciekawie piszesz, fajny pomysł na bloga i napewno będę tu zaglądała :)
    Jeśli nasz ochotę zapraszam na mojego bloga:
    http://kocha-sie-za-wszystko-i-mimo-wszystko.blog.pl/
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. 40 year-old Research Assistant II Abdul Borghese, hailing from Erin enjoys watching movies like Chapayev and scrapbook. Took a trip to Himeji-jo and drives a Jaguar C-Type. moj ostatni wpis na blogu

    OdpowiedzUsuń